poniedziałek, 15 września 2014

dzienniczek... trochę dla Eli :) w odpowiedzi :)

w sobotę rano zaczęliśmy z Olafkiem prowadzić dzienniczek francuski. My nazywamy go pamiętniczkiem, bo tam są zdania i sprawy, o których Olcio chce pamiętać.
Dziś, czyli 3 dnia, synek wchłonął się w pracę- sam wymyśla, co chciałby, by tam było...
Nie umiałam (tzn. zrobiłam to jedynie po angielsku, bowiem, ja (Elu), nie mówię po francusku) prawidłowo wytłumaczyć pani, czego od niej oczekuję, ale zaprzęgnę męża i każę tłumaczyć.
Mamy już kilka najważniejszych rzeczy, oprócz powitania, czyli "daj mi", "nie rób tego", "to mi się podoba", "biegamy" itp. Mam talenty muzyczne, plastycznymi mnie nie obdarzono, ale naprawdę się staram, by było ciekawie i kolorowo. I dialog- na jednej stronie 1-2 zdania. W ciągu dnia i wieczorem przed zaśnięciem czytamy i powtarzamy i dziś już Oli sam odpowiedział na zadane pytanie.
Wciągnął się i zaczyna mu się podobać francuski :)
Jeszcze mówi o tym, ze nikt nie chce się z nim bawić, ale tłumaczę mu, że jak opanuje język, to będzie rozchwytywany (tak było w polskim przedszkolu)- on ma niesamowite poczucie humoru. Pokazuję mu tez sceny z życia, które dowodzą, że jest lubiany, np. dziś.
Kiedy szliśmy po obiedzie do przedszkola, chłopczyk z Olafka grupy uśmiechnął się do niego i zawołał "Olaf" machając mu na powitanie. Olafek zawstydził się.
Powiedziałam mu, że chłopczyk pokazał, że go lubi, że chciałby się z nim bawić.
Ta sytuacja natychmiast znalazła się w naszym pamiętniczku....

3 zajęcia z judo z moim nieudolnym, bo opartym jedynie na inteligencji, a nie znajomości języka tłumaczeniu, przebiegły dobrze. Oleś zaczyna rozumieć samodzielnie coraz więcej komend-powtarzamy je razem w domu ("na brzuch", "na plecy", "bieg", "marsz"). Na razie Olafek nie chce wprowadzać do pamiętniczka zajęć z judo- chce, żeby tam było tylko to, co się dzieje w przedszkolu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz