piątek, 5 września 2014

niepotrzebne porównania

Niepotrzebne! ale cóż? nasuwają się same...
1. Sprawy przedszkola. Wiem, że może jestem przewrażliwiona, ale przez ostatni rok dyrektorowałam w przedszkolu niepublicznym w Polsce i od środka dbałam o pewne rzeczy i teraz trudno mi znieść te dziwy, które się dzieją u mnie w Persan, bo nie twierdzę,iż w całej Francji/
Otóż: wygląda na to, że brak zmiany obuwia to mały pikuś. Tutaj nie myje się zębów po posiłku, co więcej w łazienkach nie ma mydła i jest jedynie zimna woda, a na moje pytanie, czy Olcio pamięta, ze po powrocie z podwórka należy umyć rączki, mój syn odpowiedział "Mamo, ja pamiętam i oszukuję panią, że chcę pipi, bo tu się nie myje rąk-idziemy od razu do sali".
A czy ktoś z Was widział sedes w przedszkolu w Persan? taki przedszkolny sedes nie ma żadnej nakładki-dzieci siadają na ten zimny edonit....
2. Sprawa druga: wszechobecny bród na ulicach/ Nikt mi nie powie,że to taka kultura, Co 10 kroków są kosze, ale człowiek idąc co chwilę wdeptuje w puszkę, papierek po lodach, jakąś folijkę. I jeśli kiedyś będziecie tu na spacerze, naprawdę patrzcie pod nogi- bo w każdym momencie na chodniku można wdepnąć w psią kupę (mimo iż na każdym tutejszym osiedlu jest specjalny parczek dla psów).
Dziś po raz pierwszy spotkałam się z Polką mieszkającą w Persan od półtora roku. Zapytałam ją, czy dobrze jej się tu mieszka. Nie odpowiedziała tak, nie odpowiedziała nie, odpowiedziała "męczy mnie ten bród", czyli to nie jest moje subiektywne odczucie :(
3. Przed odjazdem z Polski byłam z Olciem w mc'Donaldzie - obserwowałam z niemałym zaskoczeniem, jak menadżer uczył nowego pracownika, ze ma być czujny, że ma obserwować, co przetrzeć, co zetrzeć itd, a jak widzi, ze wszędzie jest czysto, to ma umyć drzwi wejsciowe. Byłam w szoku, ale u nas naprawdę jest czysto..
Apeluję do wszystkich "sprzątaczy" z Mc Donaldów- przyjeżdżajcie do Francji- nikt nie ściera stolików, nie biega i nie patrzy, czy jest czysto, a drzwi są tak umorusane, ze chyba tylko myją je wraz z wiosennymi porządkami... :D w toaletach nie ma papieru, żeby sobie ręce wytrze, gdy umyjesz je samą zimną wodą, bo mydła i ciepłej wody także i tu nie ma...
Przyznam się szczerze, że gdy dziś uświadomiłam sobie, ze za jakieś 40 dni będę w kraju, zrobiło mi się bardzo radośnie na sercu :) Nie wiem, dlaczego mój mąż chciał i chce tu zamieszkać...

6 komentarzy:

  1. Wracacie????
    Czy tylko przelotem po też rzeczy???

    OdpowiedzUsuń
  2. Och mnie w tych dziecięcych toaletach poraża najbardziej ten kompletny brak intymności, możliwości zamknięcia się toalecie. U nas mydło jest ale ręce moich dzieci wracających do domu są w stanie gigantycznie brudnym:) O myciu zębów nie wspomnę ale liczę na to, że 5 razy w tygodniu myją je w domu po obiedzie więc może dwa razy w tygodniu w przedszkolu jakoś im nie zaszkodzi. Na brud w Saint Germain nie można się skarżyć bo po prostu jest tutaj czysto, nawet bardzo ale każda wizyta w Paryżu i Rer lub Metro przypominają mi o panującym w regionie paryskim "syfie"... Ach i jeszcze sławetne kupy psie, och nie wiem dlaczego Francuzi ich nie sprzątają ale to też fakt. Pewnie do wielu rzeczy trzeba się przyzwyczaić, w każdym kraju jest coś, co nam odpowiada i coś, co nam nie pasuje. Potem to tylko prosty albo skomplikowany rachunek:) pozdrawiam i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolcia,
      studiowałam w Wiedniu i stąd też to moje porównywanie :( Tam było czysto, ładnie, schludnie i nie spotkałam żadnej psiej kupy, ale specjalne kosze owszem, co 5 metrów, z łopatką i woreczkiem...
      Chyba jestem bardziej niemiecka niż francuska...

      Usuń
  3. dodam, że dzieci piją wodę z kranu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też byłam przerażona, kiedy się dowiedziałam, że dzieci piją w szkole wodę z kranu, ale w sumie woda w regionie paryskim spełnia wszystkie wymogi do użytku i do picia i tutaj wszyscy ją piją. My nadal do domu kupujemy butelkową, ale w szkole Victoria pije też kranówę i ma się dobrze :)

      Usuń